Witam! Chciałem Was zapytać, na ile uważacie, że współczesny Wrocław jest kontynuatorem przedwojennego Lwowa? Tak się dziwnie składa, że nigdy nie byłem we Wrocławiu, mimo że leży w Polsce. Dużo dobrego słyszałem o tym mieście. Jeśli ktoś ma cierpliwość proszę o odpowiedź. I druga rzecz, czy wiadome jest, ilu Polaków ze Lwowa osiedliło się we Wrocławiu. Mówi się o tym, że Lwowiacy stanowili 10% ludności powojennego Wrocławia, ale czy ktoś z Was dysponuje konkretnymi liczbami? Dzięki za odpowiedzi Łukasz
Dziś, to już trochę legenda, ale jest w niej spora dola prawdy. Nie sądzę, żeby istniała dokładna statystyka, z pamięci przytoczę spotykane szacunki, że ilość Lwowian w okresie tuż powojennym oceniano na 15-20%. Trudno też powiedzieć, kto byli ci "policzeni" Lwowianie, za ta takich często uważana mieszkańców okolicznych miejscowości. Każdy "wujku Jóźku spid Horodyszcza". Mieszkańcy województwa Lwowskiego osiedlali się na całym Dolnym Śląsku, w okolicach Szczecina i Stargardu, a także na Mazurach i na Górnym Śląsku ( Gliwice - Bytom). Na pewno lwowski klimat przeniosło do Wrocławia środowisko akademickie. Kadra Politechniki Wrocławskiej początkowo wywodziła się niemal wyłącznie ze Lwowskiej, miałem przyjemność jeszcze z niektórymi (ostatnimi...) mieć sprawę Podobnie była z całymi grupami zawodowymi (rzemieślnicy, tramwajarze). A miasto...? Ludzie upodobniają je chyba do siebie samych, mogą tchnąć w nie jakiegoś ducha. Przecież Wrocław, który swoim klimatem dziś jest podobny Krakowa czy (troszkę...) do Lwowa, a do Poznania czy Drezna w ogóle, nie mógł takim być przed wojną... Tu stare szyny jeszcze niedawno dźwięczały po niemiecku... Ale to temat rzeka...
Świetne zdanie. Cieszy mnie fakt, że Wrocław zdobywa z czasem polski charakter. Nie chodzi mi o żaden nacjonalizm, mówiąc polski" mam na myśli " swojski". Tej swojskości trochę mi brakuje w miastach na Ziemiach Odzyskanych, czy np. w Gdańsku. Widać w nich wyraźnie wpływ kultury niemieckiej. Być może dlatego we Lwowie byłem już 4 razy, w przeciągu 3 lat, bo tu czuję się właśnie swojsko, widzę podobieństwo między nim a Krakowem, Lublinem czy Przemyślem. Ale Wrocław i tak nawiedzę
Zrobił Pan bardzo klimatyczne zdjęcia. A propos związków między stolicą Dolnego Śląska a Lwowem niedawno odkryłem taką perełkę: http://www.youtube.com/watch?v=lhHCvlrEi8Y Pozdrawiam
Cały ten związek, rzeczywiście "to sen co się oddala", jak w piosence Romana Kołakowskiego. Słyszałem ją pierwszy raz dobre 20 lat temu, i już wtedy była prawdziwa. Na czym polega analogia klimatu - na BYŁEJ wielokulturowości. Wrocław jest obecnie faktycznie miastem monoetnicznym, ale jego "genius locii" budowały jak minimum 4 narodowości - Polacy, Czesi, Niemcy i Żydzi. Podobnie było we Lwowie, tak jak i w innych miastach dawnej Rzeczypospolitej - byli to tym razem Polacy, Rusini/Ukraińcy, Ormianie i Żydzi. Długo "klimat emocjonalny" miasta, tak zresztą, jak całego Dolnego Śląska zdominowany był przez wspomnienia, a dopiero od 90-tych lat Wrocław "oswoił" swoją własną historię taką, jaka ona faktycznie była. Lwów ma to wyzwanie jeszcze przed sobą. Dziś te lwowskie klimaty interesują niewielki margines mieszkańców. Proszę sobie uświadomić- przeciętny mieszkaniec Wrocławia nawet kilka razu w roku jest w Czechach, trochę rzadziej w Niemczech, a na Ukrainie nie był nigdy, albo raz w życiu...
Niestety, dla Polski wielokulturowość skończyła się w 1945 r... Dobrze, że Wrocław "oswoił" jak Pan pisze swoją historię, faktycznie jeśli chodzi o Lwów jest jeszcze dużo do zrobienia, Ukraina jeszcze potrzebuje trochę czasu. Szkoda, że Lwów nie budzi już tak dużego zainteresowania we Wrocławiu czy w ogóle w Polsce. Na to zainteresowanie na pewno zasługuje jako miasto tak ważne dla naszej historii. I tu jest zadanie dla ludzi, którzy lubią Lwów. Jeśli chodzi o mnie, kiedy tylko mam okazję, staram się zachęcać znajomych, by tam wyjeżdżali, dzielę się z nimi swoją pasją, jaką mam dla tego miasta. Od jakiegoś czasu widzę wzrost zainteresowania Lwowem wśród studentów i absolwentów. Lwów staje się popularnym miejscem spędzania majowego weekendu czy innych urlopów. Także jest jeszcze nadzieja, że to miasto nie zniknie ze świadomości naszego społeczeństwa.
Львів може бути побратимом з будьяким європейським містом, але воно має сенс при безвізовому режимі... а так... то виглядає трохи кепсько.
На жаль, Миху, Ви повністю прави... Щось там, правда, і зараз можна - хоча і в обмеженном масштабі. Але якщо довіряти тому, що говорили люді працюючі в міської адмінистрації, з боку міськради Львова теж і за дуже бажання не було... Принаймій декілька років тому Чогось боялися, чи як... А зараз - залишаеться надіятися, що в справі безвізового рухк поляки чогось доб"ються не міждержавному рівні, хоча маю враження, (надіюсь - неправильне) що зацікавлення справою усе менше...